Ostatnie godziny mijającego juz roku; idzie Nowy... A ja wtulona w miękki fotel zamyśliłam się trochę; jaki był ten mijający rok? -zadałam sobie samej pytanie...I jakby tego było mało, siegnęłam po świezo wydrukowany tekst mojej kolejnej ksiązki...

 

PRZEWRACAM KARTKĘ PO KARTCE- ILEZ WSPOMNIEŃ KRYJE SIĘ ZA TYMI DROBNYMI LITERKAMI....MOZE WARTO UŁOZYĆ BUKIET WSPOMNIEŃ, I SPOZA NICH SPOJRZEĆ WSTECZ NA MIJAJĄCY ROK, ZACZERPNĄĆ NOWĄ PORCJĘ OPTYMIZMU I SPOJRZEĆ Z UŚMIECHEM W ROK NADCHODZĄCY?

Dedykuję Wam: Redakcji NEonu, blogerom, czytelnikom, komentatorom- mówiąc językiem BIblijnym- dedykuję Wam: BLISKIM I DALEKIM bukiet wspomnień.


                            Z Y C I E M   M A L O W A N E


      wybrane fragmenty z mojej, jesze nie wydanej, książki. 

Obraz JPEG

 

 

 

 

 

 

 

 





 

 

 


 

 "Pantha rei"- wszystko płynie, przemija i nigdy nie ma końca; koniec jednej chwili daje początek drugiej , następna - kolejnej, a wszystko splata się jak ogniwa łańcucha tworząc jedną całość- historię zycia....

                                                 ~~* ~~***~~ * ~~ 

 Z pamiętnika Anny

Czerwiec 1939 r.Juz wakacje.Wzięłam do ręki świadectwo i dopiero wówczas zdałam sobie sprawę z tego, ze to koniec nauki, koniec codziennych zajęć, spotkań z kolezankami. Po południu byłam z Jankiem w naszej kawiarence, a później spacerowaliśmy wdłuz brzegów Wisły. Była między nami jakaś uroczysta cisza, jakaś zmowa czułego milczenia. Czyzby udzielił się nam spokój nagrzanego słońcem powietrza?- a moze leniwy nurt Wisły swoim cichym pluskaniem ukoił nasze zmysły? Dopiero zachód słońca przypomniał nam, ze wokół swiat tętni zyciem, ze wciąz trwa dynamizm chwili i dnia, ze jest pora powitań i rozstań, i właśnie pora wracać do domu. Jakze miłość jest piękna- zwłaszcza o zachodzie słońca. Dobranoc Jan....

                                                ~~ * ~~***~~ * ~~

 Piękne sierpniowe święto pachnące ziołami i kwieciem, szumiące kłosami dojrzałych zbóz, złocone słońcem...Katedra tego dnia była udekorowana bukietami kwiatów, wstęgami z przypiętymi do nich wiankami z przeróznych ziół; ludzie tez byli ubrani odświętnie i kolorowo.  A zjechali się ze wszystkich pobliskich wiosek: wozami, pociągiem, rowerami- powoli zapełniały się boczne uliczki i plac katedralny. Ksiądz Proboszcz przekazał informację, ze przed uroczystą mszą, przed Katedrą zostanie ustawiony Krzyz Misyjny, następnie będzie odprawiona Msza Śwęta z udzieleniem Sakramentu Bierzmowania, a po zakończeniu Liturgii, Ksiądz Biskup dokona pośwęcenia. Po tej informacji z tłumu oddzieliła się grupa silnych męzczyzn, którzy byli wyznaczeni do przeniesienia i zainstalowania Krzyza. W tym samym czasie ludzie na placu zostali otoczeni kordonem milicji- tłum zareagował na to niespokojnym, gniewnym szmerem. Obok milicji kręcili sie "panowie po cywilnemu".

images

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 - Zachować spokój, nie rozchodzić się, razem jesteśmy silni- przekazywano sobie "z ust do ust".

Michał ścisnął dłoń Karoliny:

- Nic się nie bój- powiedział szeptem- pilnuj dziewczyn. Jak zajdzie potrzeba, to pójdę pomóc...

Skinęła głową dając w ten sposób znak, ze wszystko rozumie.

Tymczasem mężczyźni nieśli Krzyż... W kordonie milicji widać było małe zamieszanie, jakby funkconarjusze nie wiedzieli jak mają się zachować- wskazówką dla nich był tylko wzrok, poprzez który ludzie mówili:

- "Tylko spróbujcie"; wszystkim udzielał się niepokój, ale nikt nie opuścił placu........

                                                                ~~***~~

 Krzyz jeszcze raz zachybotał.......

- Dzięki Bogu!- dopiero teraz tłum odetchnął; dzieło zostało ukończone, teraz mozna było przygotować się do Mszy Świętej...A kordon milicji stał nadal....

 

 Lenka obserwowała całą tą sytuację, sciskając w dłoniach obrazek św. Tereski od Dz. Jezus- pierwszy raz świadomie uczestniczyła w czymś bardzo waznym, co działo się na jej oczach. To juz nie były jakieś mgliste obrazy, nad którymi zastanawiała się: co znaczą, skąd je pamięta; o które musiała dopytywać dorosłych; to co widziała działo się tu i teraz.

Była przejęta uroczystościa Bierzmowania, a przy tym obawiała się, ze Biskup moze zauwazyć, ze jest mała, więc przez cały czas wspinała się na palcach.... 

 

 Po zakończeniu mszy, wszyscy wyszli na zatłoczony plac, gdzie Ksiądz Biskup rozpoczął celebrację aktu poświęcenia Krzyza po czym tłum zaśpiewał:

"My chcemy Boga Panno Święta

O usłysz naszych wołań głos...".  

W tym śpiewie przejawiała się siła tłumu i moc wiary, która była zdolna zwycięzać tych, co uwazali się za silniejszych od nich...A śpiew był coraz głośniejszy, nabrzmiały ludzkimi przezyciami, ludzkim bólem i gniewem....

Przebrzmiały ostatnie słowa, ucichła pieśń, a oni stali jeszcze przez pewien czas, wpatrzeni w Misyjny Krzyz.

- Popatrzcie jak silny jest ten Krzyz; myśleliśmy, ze upadnie gdy się zachwiał- a on stoi; tak i nam trzeba stać!- doniosłym głosem zawołał jakiś stary człowiek i zaintonował pieśń: 

"Nie rzucim ziemi skąd nasz ród

Nie damy pogrześć mowy

Polski MY NARÓD, Polski Ród

Królewski szczep piastowy...

...Tak nam dopomóz Bóg!" (Rota- M. Konopnicka)

Do spontanicznego śpiewu starca natychmiast dołączyli wszyscy zgromadzeni; powietrze zadrzało mocą tej pieśni; ludzie stali ramię przy ramieniu, dumnie wyprostowani z oczyma utkwionymi w "Drzewo Krzyza"......

                                                  ~~ * ~~***~~*~~

Droga biegła przez las, pod górę; obok drogi, wśród drzew, rozłozyły się kępy jagodzin, borówek, a niekiedy, na nasłonecznionych miejscach, czerwieniło się od poziomek. Wśród listowia drzew rozlegały się świergoty, gwizdy i trele, kukania, pukania, a wśród buków widać było przerytą ziemię- ślady po stadach dzików. Za to przy świerkach i sosnach zadziwiały swoją wielkością mrowiska usypane w kopce....

- Spójrzcie na to piękno- odezwał się Michał- na tą precyzję w przyrodzie. Tego nie utworzyły ludzkie ręce, to są Ślady Nieznanego Boga. 

I wszyscy w cichym zachwycie patrzyli na to piękno w przyrodzie, na ślady zycia ptaków i zwierząt, i tych małych mrówek, starając się z tego odczytać Bozy zamysł dla Ziemi i Ludzi.

                                                   ~~~ * ~~***~~ * ~~         

  Z pamiętnika Anny- Czerwiec 1941 r. 

Dzisiaj poszliśmy z Janem do "naszych", na Zoliborz. Niestety, za laskiem bielańskim zobaczyliśmy samochody, słychać było niemieckie komendy...

- Wracamy- powiedział Jan. Udało się nam przedostać do Dworca Zachodniego i stamtąd przejechać w stronę domu. Mój Boze- Warszawa w gruzach; rozwalone domy straszą kikutami kominów, czernią wypalonych okien i drzwi, zawalonymi stropami... 

- Janku- co będzie z nami?- spytałam.

- Aniu, wojna nie będzie trwała wiecznie, musimy zyć nadzieją, ze nie potrwa długo. I pamiętaj o naszym przyrzeczeniu- cokolwiek by się stało, zaraz po wojnie spotykamy się w naszej kawiarence- Jan przytulił mnie, dodając mi tym odwagi.... 

 

Podniosła wzrok znad notatnika, spojrzała w okno ubarwione czernią nocy; księzyc wypływał powoli na nocną wedrówkę. Zamyśliła się na moment, a później jakby tchnięta jakąś myślą odłozyła pamiętnik i sięgnęła po zeszyt z biezącymi zapiskami. 

Sierpień 1952 r.

Jan, wojna juz się skończyła, a ciebie wciąz nie ma. Gdzie jesteś?- wciąz cię szukam i zadnego śladu....Kawiarenki tez juz nie ma, nawet nie zostały po niej gruzy....

                                                        ~~ * ~~***~~ * ~~

Pod koniec października, na szkolny plac zajechał samochód; wysiadło z niego dwóch męzczyzn. Najpierw weszli do szkoły, wprost do klasy, gdzie odbywały się lekcje. Nauczyciel po krótkiej rozmowie z nimi zwrócił się do dzieci:

- Proszę, zebyście opuściły klasę- w jego głosie dzieci wyczuły jakąś niespokojną nutę. 

- Nie ma takiej potrzeby- powiedział jeden z męzczyzn- dzieci mogą być w klasie.

- Nie, ja nie wyrazam na to zgody- stanowczo sprzeciwił się wychowawca.

Dzieci wyszły na szkolny korytarz z niepokojem, ale tez z ciekawością- co dalej?  Wreszcie poproszono je, aby wróciły na swoje miejsca.

- Zobaczcie, mamy nowe obrazy- zauwazyła Marysia Kinalów.

Istotnie, na ścianie były zawieszone portrety: marszałka Rokossowskiego i Bolesława Bieruta- jeden z panów objaśniał dzieciom co to za osoby.

 - A gdzie Krzyz?- spytał nieśmiało jeden z chłopców. 

Zapadła cisza, tymczasem panowie skierowali się , poprzez podwórze, do skrzydła przedszkolnego. Znów chwila rozmowy, wyjaśnień:

- Proszę zdjąć Krzyz- poprosił jeden z panów.

- Przepraszam, ale ja tego nie zrobię- oznajmiła Anna.

- A to dlaczego? Wiecie, co moze was spotkać za taką postawę?

- Proszę wybaczyć, ale juz nic gorszego nie moze mnie spotkać ponad to, czego doznałam dotąd. Nie po to uczyłam dzieci pacierza, zeby teraz je ogłupiać.... Oczy Anny błyszczały od gniewu i łez, ale była bezsilna wobec zaistniałej sytuacji...

                                                  ~~~* ~~***~~ * ~~    

 Listopadowe dni zagościły po wiejskich obejściach, na polach i łąkach, naznaczyły swoją obecność szarością poranków i wieczorów; kapryśna aura przeplatała słoneczne dni, z dniami pełnymi wilgoci i siąpiącego deszczu, albo z wiatrem pędzącym po niebie skłębione, ciemne chmury. Skończyły się wykopki, z kołchozu zwozono tuczniki na skup; chłopi dopiero teraz mogli się zająć swoimi przydomowymi działkami, mimo to pamiętali o zaopatrzeniu plebanii. Jedni przywieźli ziemniaki , inni warzywa, jedna z wiosek dostarczyła połowę świniaka, a jeszcze inna  zebrała składkę na zakup bielizny i odziezy dla Księdza. Wśród podarunków była tez nowa sutanna. To był ich ksiądz; zawsze zyczliwy, wyrozumiały, znający ich potrzeby. Jego Kapłaństwo było prawdziwą misją Bozej Miłości względem ludzi; ksiądz Bolesław nigdy nie wyceniał swoich posług, nie prosił o pieniądze, mawiając:"Pozycza samemu Panu- kto dla biednych zyczliwy, za dobrodziejstwo On mu nagrodzi" (Prz 19, 17) - czynienie dobra było jego naturą....Tego dnia, mimo jesiennego chłodu, wyszedł do ogrodu....

- Szczęść Boze, a co to Ksiądz w takie zimno w ogrodzie? obok furtki stała Nastka z Tomkiem. 

- A jakiez to zimno? Dopiero pierwsze przymrozki. Wy lepiej powiedzcie, kiedy zapowiedzi?

 - Najpierw musimy uzbierać trochę grosza- odpowiedziała dziewczyna.

 - A na cóz wam pieniądze, to co macie  starcza wam przeciez do zycia.

- Niby tak, ale ślub, to ślub. Potrzebne obrączki, ubranie...

- Dziś jestem zajęty, ale zapraszam was na jutro, na wieczór. Przydźcie oboje.

Nie wypadało nie przyjść na takie zaproszenie, więc nazajutrz zapukali do drzwi plebanii.....

Wyszedł do sąsiedniego pokoju skąd po chwili przyniósł kilka rzeczy:

- Zobacz no, to pewnie twój rozmiar?- zwrócił sie do młodzieńca podając mu nowy garnitur. 

- Alez, proszę ksiedza, to jest księdzu potrzebne..

- A mnie po co?....

Ubranie pasowało jak ulał.

- Panna młoda pozyczy sobie suknię od kolezanki, a tu macie na obrączki....

Tydzień później, w zimny deszczowy dzień, do drzwi zapukał wedrowny biedak.....

                                                    ~~ * ~~***~~ * ~~

Późny wieczór...Na dworze mroźno, popruszył pierwszy śnieg...Siedzę wtulona w miękki fotel, a wokół mnie rozłozone kartki świerzo wydrukowanego tekstu...Zamyśliłam się, rozmarzyłam...Moje myśli pobiegły w świat dzieciństwa, do moich Przyjaciół- śp. Anny, i śp. Księdza Bolesława- mojego Księdza...  Pobiegłam myślami do mojego RODZINNEGO DOMU; znów poczułam ciepło Matczynych Rąk, przytulenie Ojcowskich Ramion; na stole leżą pajdy swierzo, upieczonego chleba, a z nad talerza z jajecznicą unosi się smuzka pary roznosząc po mieszkaniu miły aromat...

                                                     ~~ * ~~***~~ * ~~  

 Sięgam po kolejne strony; Anna szuka Jana........

Ksiądz Bolesław krząta się wśród ludzi- wraca widok Jego sylwetki, wycerowanej sutanny; znów widzę jego roześmianą twarz, słyszę Jego głos; we wspomnieniach powracają Jego słowa pełne miłości i mądrości Bozej........

                                                    ~~ * ~~*** ~~ * ~~

 Która to strona?- Jan...wszystko w nim zamarło z wrazenia, tylko serce tłukło jak oszalałe...Fotograf, wystawa...- Proszę pana, chciałem zapytać o zdjęcie na wystawie...

                                                    ~~ * ~~***~~ * ~~

Przez całą noc nie zmruzył oka, najchętniej juz teraz pobiegł by nad zalew, w to miejsce, gdzie niedawno była Anna; rozmyślał, co tez ona mogła tutaj robić? skąd tu się wzięła?- takie zakątki nigdy nie przyszły mu na myśl, dotąd myślał raczej, ze odnajdzie ją w środowisku miejskim... 

Minęli przejazd kolejowy i sanie zatrzymały się obok brzegu; kilka ostatnich metrów przeszli pieszo. Tutaj, na duzej otwartej przestrzeni, wiatr sprawiał, ze odczuwało się wiekszy chłód; jęczały zmarznięte trzciny, a tuz za nimi ujrzeli zalew- ponury, złowrogi. Na roległej tafli lodowej wiatr wyprawiał dzikie harce; jak oszalały gnał przed siebie, nawiewając pasy zmrozonego śniegu, to znów cichł, by za chwilę zawrócić i gnać w inną stronę; chwilami zaszumiał tuz obok nich, później pędził poprzez trzciny poświstując złowrogo, jakby nabierał siły, zeby za chwilę uderzyć w lodową taflę. Góry lodowych brył, sterczące przy brzegu, jeszcze bardziej podkreślały te niecodzienne widoki; długo patrzyli na zalew skuty lodem........

                                                       ~~ * ~~***~~ * ~~

 Znów się zamyśliłam; tym razem powraca mi wspomnienie Katedry we Fromborku: katedralny plac, tłum ludzi, a spośród nich wyłania się postać Starca; sam słaby, a woła w stronę tłumu:"Zobaczcie jaki ten Krzyz jest silny...", i zaintonował pieśń, a po chwili wszyscy zgromadzeni na placu- od dziecka, po starca śpiewają: "Nie rzucim ziemi...". 

Powróciłam raz jeszcze do pierwszej strony:SŁOWA MOJEGO TATY, przelane z serca na papier:

 "..Człowiek uformowany na fundamencie Miłości Rodziców, przetrwa wszelkie burze, a jeśli nawet przyjdzie zwątpienie, to Jego mysl pobiegnie do rodzinnego gniazda i na nowo rozbudzi obrazy ZYCIEM  MALOWANE".

 "Pantha rei"- wszystko płynie, przemija. I nigdy nie ma końca; koniec jednej chwili daje początek drugiej, następna- kolejnej, a wszystko splata sie jak ogniwa łańcucha tworząc jedną całość- HISTORIĘ ZYCIA..."Dzień dniowi głosi opowieść, a noc nocy przekazuje wiadomość.."(Ps 19)

I JUZ NOWY - 2 0 1 5 ROK....

Więc zyczę Nam wszystkim: Redakcji NEon-u, blogerom, komentatorom, czytającym:powrotów do RODZINNEGO DOMU, do tego co piękne CO POLSKIE, CO NASZE. ZYCZĘ  TEZ  NAM  WSZYSTKIM,  ABYŚMY  W  NOWYM  ROKU  STANĘLI  ZNÓW  RAZEM; RAMIĘ  PRZY  RAMIENIU,  ZEBYŚMY  ZNÓW  POCZULI  JEDNOŚĆ,  BYLI  SILNI  BOGIEM- MIŁOŚCIĄ  BOGACI. 

IMG-159946599

  

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Za oknem wciąz pruszy, a ja Was Wszystkich cieplutko pozdrawiam. 

DO SIEGO!!!        Helena.